Po Sylwestrze, postanowiliśmy z Oleńką, siostrą Oli Anią i jej chlopakiem Albertem wybrać sie na deskę. Wybór padł na Jańskie Łaźnie, miejscowość odległą od Wrocławia zaledwie o 120 kilometrów. Jest to słynny ośrodek turystyczny i uzdrowiskowy oferujący m.in. kąpiele w źródłach termalnych. Miejscowość usytuowana jest we wschodniej części Karkonoszy obok Czarnej Góry (1299m n.p.m.). Jańskie Łaźnie szczycą się najdłuższymi w Czechach trasami zjazdowymi - 15 tras zjazdowych o różnej trudności, tak, że każdy znajdzie dla siebie coś miłego:
Stok czynny jest od 08:30 do 16:30, ale ostatni wjazd gondolą odbywa się najpóźniej o 15:59. Nocne jazdy zaczynają się o 18:00, a kończą o 21:00 - przerwa jest konieczna, aby wyratrakować stok. Parking za cały dzień to koszt 60 koron (ok. 9,5 zl), natomiast całodniowy skipass 650 koron (ok. 104 zl przy kursie CZK 0,16). Można też skorzystać z opcji np. czterogodzinnych lub na pojedyncze wjazdy. Podajemy link do szczegółowego cennika resortu: Cennik SkiResort Janske Lazne.
Niedaleko wyciągów znajdują się 3 duże parkingi dla ok. 400 aut. Warto być tam wcześniej, szczególnie w weekendy, gdyż około 10:00 może brakować już wolnych miejsc na parkingu najbliżej położonym od gondoli. W obrębie ośrodków Janske Lazne, Pec nad Snezka oraz Swoboda nad Upou kursują skibusy. Przejazdy są darmowe, należy upomnieć się o kartę na przejazdy w pensjonacie bądź hotelu, w którym się zatrzymaliśmy.
Niedaleko wyciągów znajdują się 3 duże parkingi dla ok. 400 aut. Warto być tam wcześniej, szczególnie w weekendy, gdyż około 10:00 może brakować już wolnych miejsc na parkingu najbliżej położonym od gondoli. W obrębie ośrodków Janske Lazne, Pec nad Snezka oraz Swoboda nad Upou kursują skibusy. Przejazdy są darmowe, należy upomnieć się o kartę na przejazdy w pensjonacie bądź hotelu, w którym się zatrzymaliśmy.
Wypożyczalnie sprzętu narciarskiego znajdują się przy dolnej stacji gondoli oraz obok parkingu. My skorzystaliśmy z wypożyczalni umiejścowionej trochę dalej od wyciągu, gdzie ceny były odpowiednio niższe (polecamy Karhan Sport - http://www.karhansport.cz/).
Po przyjeździe na parking nie widać stoku tylko duży budynek, w którym mieści się kolejka kabinowa. Korzystają z niej nie tylko narciarze i snowboardziści, ale także saneczkarze (przeważnie rodziny z dziećmi). Dla fanów saneczkarstwa przygotowano tor saneczkowy o długości aż 3,5 km.
Później czeka nas stanie w kolejce po karnet, a potem kolejka do gondoli:
Trwa to bardzo różnie, od rana do 14:00 zajmuje to ok. 20 minut, później kolejki są mniejsze i czasem wystarczy tylko kilka minut i już się wjeżdża do góry podziwiając panoramę Karkonoszy:
Po przyjeździe na górę zastajemy bardzo miłą knajpkę z energetyczną muzyką, która rozbrzmiewa z głośników:
Można wybrać się w prawo na oślą łączkę, na której jest orczyk i panują dobre warunki do nauki, pojechać środkiem wzdłuż wyciągu czarną trasą, ale dla nas jest jeszcze trochę za trudna:
oraz w lewo gdzie warunki są dla nas idealne:
W drodze na dół można różnież skorzystać z trasy, na którą wjeżdza się kanapą, ale nie zjedzie się nią na sam dół, trzeba za kanapą odbić w lewo:
W przerwie między szusami warto skorzystać z restauracji na dole, aby zjeść coś pożywnego i napić się. Przykładowe potrawy wraz z cenami :-)
Hotdog - 25 koron - ok. 4 zł ; grzane winko - 50 koron - ok. 8 zł
Zupa gulaszowa - 40 koron - ok. 6,14 zł
Naszym faworytem jest czerwona kiełbasa, z dodatkiem papryki, która nie jest pikantna tylko delikatnie ostra. Nie są to może delikatesy, ale przy potężnym wysiłku na stoku taki zastrzyk energii się przydaje. Na stoku jest też czas na chillout:
Udaje mi się wejść do gondoli w ostatniej dostępnej minucie tzn. 15:59 i szczerze polecam, bo nie ma nic fajniejszego niż pusty stok na koniec dnia:)
Czas na powrót do naszego "Hotelu". który miał tą zaletę, że mieścił się w centrum, jednak na tym kończyły się jego dobre strony :) Chata Jitrenka miała jednak ciepłe grzejniki i czystą pościel i to nam wystarczyło. Cena za pokój 4 osobowy to 40 Euro/noc.
Wybraliśmy się nieopodal na szybkie piwko, co ciekawe grzane piwko było w formie ciepłego, wytrawnego wina z przyprawami instant i dwoma kostakami cukru. Lokal ogólnie przyjamny, ale...
czescy kelnerzy i kelnerki nie są zbyt zainteresowani klientami, więc szybko opuścilismy lokal. Poszliśmy poszukać czegoś ciekawego w centrum, i z daleka rynek wygładał dosyć ciekawie:
Jednak z bliska niewiele ma do zaoferowania. W centrum jest tylko otwarta w 1983 roku Kolonada, która faktycznie robi ciekawe wrażenie i jest kojarzona z Jańskimi Łaźniami:
rynek i w zasadzie koniec atrakcji :-)
Być może to efekt tego, że kilka dni temu skończył się Sywester i wszyscy wyjechali, ale Jańskie wieczorem trochę wyglądają jak miasto duchów :-)
Kolacje zjedliśmy w restauracji, która mieści się w Hotelu Arnika. Samżony syr (edam), z sosem tatarskim, słodka smażona kapusta i knedliki, to wszystko w cenie 150 koron (ok. 24 zł) co wydawało się całkiem przyzwoitą ceną:
Po kolacji czas na relaks w słynnych jańskich łaźniach. Aqua centrum położone niedaleko naszego hotelu oferuje, dostęp do basenu, jaccuzi, sauny parowej i fińskiej, oraz dwóch stref relaksu. Miejsce bardzo przyzwoite, szczególnie po całym dniu spędzonym na stoku. Niestety zginęły mi tam... kąpielówki :), tzn. po wejściu do sauny i przyodzianiu pareo, zostawiłem strój na ławce i po powrocie już go nie było... mimo to polecam to miejsce, aczkolwiek chyba lepiej do sauny wchodzić w kąpielówkach :( Koszt wstępu to 100 koron za godzinę (ok. 16 zł)
http://www.severnicechy.info/galerie/obrazky/imager.phpimg=526009&x=800&y=538&hash=27fb930bc486f834f99cd4cb63b1cd8&ratio=1
Wieczór zakończyliśmy w pokoju przysypiając przy jakiejś starej polskiej komedii i popijając lokalnego Krakonosa:
Ostatni dzień zjeżdżało nam się wspaniale, bo całą noc padał śnieg:
Zmęczeni, trochę poobijani, ale zadowoleni wróciliśmy do domu malowniczą trasą przez Lubawkę, którą polecam, bo jest dużo bezpieczniejsza niż ta, którą jechaliśmy w tamtą stronę, czyli przez przełęcz Okraj. Aby dotrzeć z Wrocławia do Jańskich Łaźni należy udać się autostradą A4, potem kierować się na Jelenią Górę i w Bolkowie skręcić na przygraniczną Lubawkę. Droga zajmuję trochę ponad 2 godziny.
Reasumując, na pewno wrócę do Jańskich Łaźni, ale raczej bez noclegu, bo wieczorem miasto niewiele ma do zaoferowania. Czarnogórski ośrodek jest za to bardzo dobrze przygotowany do sezonu narciarskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz