piątek, 22 maja 2015

Fuertaventura vs. Lanzarote

FUERTAVENTURA

Dzieki mojej firmie miałem ostatnio mozliwosc zobaczyc jedną z wysp Archipelagu Kanaryjskiego Fuerteventure, skorzystałem rownież z możliwości zobaczenia sąsiedniej wyspy Lanzarote, właściwie każdą z wysp zwiedzałem tylko jeden dzień, wiec moje wrazenia będą całkowicie nieobiektywne i pewnie totalnie niesprawiedliwe, ale cóż... ;-)

Nazwa Fuertaventura oznacza dosłownie mocny wiatr, czego na szczescie jakoś strasznie nie doświadczyłem. Fuertaventura to na pewno, piaszczyste plaże i świetne hotele. Turyści  podzielili wyspę na pół, Anglicy przyjeżdżą na bardziej imprezową północ, a Niemcy na spokojniejsze południe. My mieszkaliśmy ma południu w hotelu Rio Calma, który na pewno mogę polecić. 
 
Jadąc na północ z Rio Calma na zachodnim wybrzeżu można zobaczyc niesamowite klify
Pierwsza miejscowością ktora obejrzeliśmy była Pajara, małe miasteczko, którego jedyną atrakcją jest nieduży kościółek.
Nam udało sie tam spotkać Polaka, który mieszka tam juz od kilku lat i wybrał to miejsce na swoje życie. Pan pracuje dla Coca-coli i jest właścicielem gigantycznego doga
Opowiadał nam, że w sierpniu jak jest święto Matki Boskiej, to fiesta trwa przez 2 tygodnie. 
Kolejny punkt, to widok na Kamienistą Fuertę z góry  
Następne miejsce to kozia farma gdzie mozna spróbować koziego sera i wypić lokalny rum, 
Można też poznać każdy rodzaj kozy kanaryjskiej
spojrzeć jej głęboko w oczy :)
Lub jak kto woli ... Wydoić 

Dawna stolica Fuerty to Betancuria, jest chyba jedynym ciekawym miastem wyspy, 
Szlak turystyczny jednak mozna obejść w 10 minut
A najwieksza atrakcja jest kościół w centrum miasta, najciekawsza jest w nim rzeźba "dzwoniącego" Jezusa ;-))
Po drodze na północ mozna zatrzymać sie na pukcie widokowym z rzeźbami Komanczów, czyli rdzennych mieszkańców wyspy.
Ostatnim punktem jest najdalej wysunięty na północ rezerwat przyrody de la Dunas Corrolejo, czyli pustynia z bialutkim piaskiem
Znakiem rozpoznawszy, wyspy są plaże i wiatraki

LANZAROTE

Do Lanzarote z Fuerty teoretycznie mozna dotrzeć samemu jednak wynajęcie samochodu, koszt benzyny, prom, wstępy i obiad powodują, że lepiej wybrać formę zorganizowana taka jak np. Oferta Itaki. Na pierwszy rzut oka widać, że Wyspy sie różnią. Lanzarote jest wielokolorowa, a Fuerta po prostu kamienista, najpierw pojechaliśmy do restauracji Mirador del Rio z pięknym punktem widokowym, niestety widocznośc ograniczał ciepły witr z Afryki czyli Kalima
W restauracji można spróbować lokalnej atrakcji, tzn. Rumu z miodem i bitą śmietaną. 
Twórcą turystycznego krajobrazu wyspy był Cezar Marique, który zaaranżował lokalne atrakcje 
Następnym punktem był Jameos del Agua. Słynna podziemna jaskinia z krystalicznie szystą wodą. Z jednej strony mieści sie restauracja
Następnie przechodzi się podziemnym tunelem podziwiając krystalicznie czystą wodę
i jej najbardziej znanych mieszkańców czyli kraby albinosy, kraby ktore normalnie żyją w wodach głębinowych, ale wskutek wybuchu wulkanu wypłynęły na powierzchnie i znalazły tu przyjazne warunki do życia. Są białe, niewidome i są ich tu setki.
Po drugiej stronie tunelu mieści sie sztuczna laguna, ktora dodaje uroku temu miejscu
Na wzniesieniach mieści sie muzeum wulkanów, ale szczerze mówiąc nic ciekawego w nim nie ma:
Kolejnym miejscem jest park Timanfaya, czyli park narodowy utworzony w miejscu w którym wybuchły wulkany od XVII DO XIX wieku.
Po ostatnim wybuchu w 1824 roku, pozostały odczuwalne na terenie parku anomalie geotermiczne. 13 metrów pod ziemia temperatura sięga tam 600 stopni cencujsza, ze względu na aktywna magmę. Na początku Kanadyjczycy pokazują doświadczenia wody i ognia. Ogień polega na tym, że do wykopanego dołu wrzuca sie suchą gałąź, ktora niemal odrazu płonie.
Kolejnym eksperymentem jest eksperyment wody. Po wlaniu do głębokich otworów ok litra wody i odczekaniu 3 sekund następuje eksplozja gejzeru w powietrze tworząc niesamowity miniwulkan
Nieopodal mieści sie restauracja z "wulkanicznym grillem" 
Nie jest on w żaden sposób podgrzewany, a pracownicy naprawdę smażą na nim steaki 
Symbolem Parku Timanfaya jest diabeł, częsty gość na rysunkach, magnesach i innych pamiątkach 
   Kolejny punkt to wizyta w winnicach połączona z degustacją lokalnego wina
W przygotowanych dołach wykopanych w pisaku wulkanicznym zasadzone są niskopienne krzewy winorośli. Tworzy to niesamowite widoki na pobliskich górach
Wacając możemy podziwiać fabrykę soli, która jest pozyskiwana ze słonej wody morskiej
Podsumowując, mi bardziej przypadła do gustu Lanzarote, ze względu na: bardziej zróżnicowany krajobraz, wiekszą roślinność i więcej atrakcji do zobaczenia. Ja wolabym na nią wrócić niż na Fuertę, ale że o gustach sie nie dyskutuje i każdy woli co innego, polecam odwiedzić oba miejsca i samemu wyrobić sobie swoją opinie :-).


piątek, 1 maja 2015

Barcelona - dzień 6

Dzisiaj postanowiliśmy sie wybrać na wzgórze, które góruje nad Barceloną, czyli Tibidabo.
 Mozna tam dotrzeć komunikacja miejską w postaci autobusu, 195. Po dojechaniu na wzgórze ostatni odcinek pokonuje sie wagonikiem Furnicular, to taki starodawny tramwaj górski na szynach. 
Na górze oprócz bajecznego widoku, Znajduje sie wesołe miasteczko, trochę juz staroświeckie, ale myśle że to właśnie nadaje mu niepowtarzalnego klimatu,
szczególnie czerwony samolot, który jest kopia pierwszego samolotu, który przejęcial z Madrytu do Barcelony w latach trzydziestych.
Na wzgórzu mieści sie tez majestatyczny Kościół Świętego Serca
 Jest tam tez mnóstwo ścieżek spacerowych, ale po 3 kwadransach miejsce zaczyna sie nudzic, wiec mimo niezaprzeczalnego uroku postanowiliśmy wybrać sie na plaże i skorzystać z pięknego słońca. Dotarliśmy metrem do Parc del forum I spacerowaliśmy wzdłuż wybrzeża 
podziwiając kolejno Port Olimpic pełen luksusowych łodzi, które w przeważającej większości były na sprzedaż ( czyżby kryzys?) 
Naprzeciwko Port Olimpic znajdują sie dwa największe budynki Barcelony, czyli Hotel Arts i biurowiec Mapfre.
 Rzeźba Pez i Esfera widoczna z każdej części wybrzeża 
Warto odpocząć chwile i złapać odrobinę słońca 
Powrót wybrzeżem blisko port Vell to kolejna przyjemność 
W drodze do domu kolejna hiszpańska specjalność, czyli Churros z czekoladą. Ciastka na bazie (chyba) ciasta nalesnikowego, tylko bardziej słonego maczane w gorzkiej czekoladzie. 
Wracając dostrzegamy na wzgórzu katedrę ze wzgórza Tibidabu, z diabelskim młynem. 
Niestety nie ma już o tej porze komunikacji miejskiej, która pozwalałaby tam sie dostać po zmroku, a szkoda bo widok Barcelony nocą na pewno robi wrażenie, musi nam pozostać wiec widok miasta na alei Diagonal.