Dzisiaj postanowiliśmy sie wybrać na wzgórze, które góruje nad Barceloną, czyli Tibidabo.
Mozna tam dotrzeć komunikacja miejską w postaci autobusu, 195. Po dojechaniu na wzgórze ostatni odcinek pokonuje sie wagonikiem Furnicular, to taki starodawny tramwaj górski na szynach.
Na górze oprócz bajecznego widoku, Znajduje sie wesołe miasteczko, trochę juz staroświeckie, ale myśle że to właśnie nadaje mu niepowtarzalnego klimatu,
szczególnie czerwony samolot, który jest kopia pierwszego samolotu, który przejęcial z Madrytu do Barcelony w latach trzydziestych.
Na wzgórzu mieści sie tez majestatyczny Kościół Świętego Serca
Jest tam tez mnóstwo ścieżek spacerowych, ale po 3 kwadransach miejsce zaczyna sie nudzic, wiec mimo niezaprzeczalnego uroku postanowiliśmy wybrać sie na plaże i skorzystać z pięknego słońca. Dotarliśmy metrem do Parc del forum I spacerowaliśmy wzdłuż wybrzeża
podziwiając kolejno Port Olimpic pełen luksusowych łodzi, które w przeważającej większości były na sprzedaż ( czyżby kryzys?)
Naprzeciwko Port Olimpic znajdują sie dwa największe budynki Barcelony, czyli Hotel Arts i biurowiec Mapfre.
Rzeźba Pez i Esfera widoczna z każdej części wybrzeża
Warto odpocząć chwile i złapać odrobinę słońca
Powrót wybrzeżem blisko port Vell to kolejna przyjemność
W drodze do domu kolejna hiszpańska specjalność, czyli Churros z czekoladą. Ciastka na bazie (chyba) ciasta nalesnikowego, tylko bardziej słonego maczane w gorzkiej czekoladzie.
Wracając dostrzegamy na wzgórzu katedrę ze wzgórza Tibidabu, z diabelskim młynem.
Niestety nie ma już o tej porze komunikacji miejskiej, która pozwalałaby tam sie dostać po zmroku, a szkoda bo widok Barcelony nocą na pewno robi wrażenie, musi nam pozostać wiec widok miasta na alei Diagonal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz