poniedziałek, 27 października 2014

San Francisco - Dzień 3



Tysiące gwiazd w Curry Village


Dzisiaj dzień rozpoczęlismy od wizycie w Sarbusiu i zakupieniu kawy na wynos za 1,5 dolara. Przeszliśmy przez dzielnicę biznesową, która jakoś nie zrobiła na nas wrażenia. Wieżowce sięgające do nieba i pracownicy korporacji spieszący się do pracy.



Po przejściu tej niepasującej do klimatu miasta dzielnicy, dotarliśmy wreszcie do portu, gdzie ukazał nam się Bay Bridge na tle ciekawej rzeźby potężnego łuku:


 


Spacerowaliśmy wzdłóż wybrzeża zwiedzając kolejne mola, a każde ciekawe, nam bardzo spodobało się molo nr 7:



Dotarliśmy do najbardziej znanego czyli Fisherman's wharfs, tam wreszcie zobaczyliśmy lwy morskie, które z niewiadomych przyczyn polubiły to właśnie miejsce. Lwy, mimo iż mają do dyspozycji kilkanaście specjalnie zbudownych dla nich platform, gnieżdzą się razem na kilku, widocznie potrzebują bliskości :-)



Po tych wrażeniach postanowiliśmy zjeść coś dobrego, więc wybraliśmy się do restauracji sieciowej, która zawojowała Amerykę i praktycznie wszędzie ja widzieliśmy, czyli Bubba Shrimps. Pomysł restauracji oczywiście pochodzi z filmu Forrest Gump. Kelner przed posiłkiem zrobił dla nas i amerkanów siedzących obok konkurs z niesamowicie trudnymi pytaniami w stylu: "jak miał na nazwisko Forrest Gump ? :-)" Zestaw różnie przyrządzonych krewetek składał się z 3 rodzajów krewetek: soute, w tempurze i panierce jak na schabowego tylko jakiejś lepszej. Kosztował 20 dolarów i był przepyszny. Nauczeni doświadczeniem ze amerykańskie dwie porcje to dla nas za dużo wzięliśmy jedna i najedlismy sie oczywiście :-) 



Restauracja miała śliczny widok na zatokę, Bay bridge, Golden gate bridge i Alcatras, na zwiedzanie którego bilety były dostępne dopiero na 01.10 czyli za 5 dni, więc przy następnym naszym pobycie w San Francisco się tam wybierzemy.
Idąc dalej w kierunku Golden Gate Bridge dotarliśmy do niesamowitego miejsca: Palace of fine arts, czyli park przy muzeum sztuk pięknych, zwane przez Olę pieszczotliwie kopułką, bo tak wyglądało na mapie, było strasznie daleko, ale było warto, miejsce jest niesamowite:


Po obejrzeniu portu czas wrócić do miasta, co oznacza powrót do wspinaczki, bo trzeba pamiętać, że San francisco jest niesamowicie pofałdowane i wędrówka po nim to: góra, dół, góra dół...






aż dotarliśmy do najbardziej krętej uliczki świata, czyli Lombard Street:


Po drodze zwiedzilismy jeszcze muzeum kolejek miejskich które od 1900 roku do dziś jeżdżą po San Francisco pomagając mieszkańcom przemieszczać się pod górę bez konieczności wspinaczki :-) Niesamowite jest to, że poruszaja się one dzięki systemowi lin, a porusza to jeden jeden gigantyczny silnik:


 dlatego jak sie idzie przy torach cable car słychać przesuwające sie liny, które autentycznie trzeszczą!!
Nadszedł już czas aby pożegnać się z San Francisco, więc ruszyliśmy w kierunku wypozyczalni Herz gdzie mieliśmy zarezerwowany samochód, miałabyc Corolla którą jeżdzę na codzień, ale okazało się , że czekał na nas Chevrolet, nawet sie ucieszyłem, bo w końcu to AMERYKAŃSKIE auto :-) trochę stres na początku, bo manual to jednak nie automat, a ja nigdy automatem nie jeździłem, na szczęście po paru godzinach całkowicie się przywyczaiłem. Wypożyczenie na 14 dni to koszt, 570dol z ubezpieczeniem. W nocy dojechaliśmy do Curry village, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg, w samym środky Parku Narodowego Yesomite. Nic nie było widać, wiec długo szukaliśmy recepcji. Kiedy już do niej trafiliśmy, dostaliśmy ostrzeżenie, aby nie brać jedzenia do namiotu, bo może to zachęcić niedźwiedzie do odwiedzin. W tym miejscu daleko od ośrodków miejskich i cywilizacji zobaczyłem najpiękniejsze niebo jakie w życiu widziałem, setki gwiazd jedna przy drugiej wyglądały wręcz nienaturalnie, próbowałem zrobić zdjęcie, ale sie nie dało. Musiałem wiec to niebo zapamiętać i wtedy sobie powiedziałem "musisz tu wrócić!". Spaliśmy w podgrzewanym nammiocie , w którym w nocy wysiadło ogrzewanie :-) szaleństwo!! Ale przyszedł po naszej interwencji Pan z recepcji i naprawił, tzn. Dał nam mniejsza farelke. To była zimna noc....

Poniżej Mapa spacerowa po San Francisco:




                                                                                                           źródło: www.google.maps.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz