środa, 26 listopada 2014

Antelope Canyon - dzień 10

" I show you my magic "


Rankiem iPad pokazuje nam 7:30 natomiast zegarki 06:30, zastanawiamy sie o co chodzi, ale lekcewarzymy to ostatecznie i wyjeżdżamy do naszego pierwszego punktu widokowego  gdzie rzeka Kolorado zakręca, a nazywa sie to Horse shue band, czyli podkowa. Po drodze piękne widoki:


On the morning our iPad showing us 7:30 am, and watches, shows us 6:30 am. We're wondering what's going on, but finally forgeting about it and drive to our first view point: Horse shue bend, where the river Colorado turning. On aur tour amazing vievs:


 Trasa spacerowa od parkingu do obiektu to ok. 0,5 mili i jest to przyjemny spacerek. 

From parking there is a walking distanse, approx. 0.5 miles and it's a pleasant walk.


Godzinę spędzamy oglądając ten cud natury i patrząc jak słońce powoli wstaje nad podkową:

We Spending an hour watching the wonder of nature and watching the sun slowly rises over the horseshoebend:





Pózniej jedziemy do Page gdzie wcinamy pyszna kanapkę w Subway,u , (który jest restauracją z największą liczbą placówek na świecie i faktycznie w stanach jest na każdym rogu). Podjeżdżamy pod centrum wycieczek, prowadzą Indianie z plemienia Navaho do kanionu antylopy, gdzie ponad dwa miesiące wcześniej rezerwowalismy wycieczkę. Gdy zbliża sie nasza godzina, zapraszają nas do wielkiego terenowego jeepa, gdzie na pace siada 14 turystów, a my razem z nim i jedziemy na pustynię po niesamowitych wertepach. Nasz indiański przewodnik, opowiada jak powstał kanion

Later, go to Page where we eat a delicious sandwich at Subway (Subway is most popular restaurant in the world, with the largest number of outlets in the world and they are in the states at each corner). Drive up the tourist center, where works only Navajo Indians, and they are organize trip to Antilope canyon. We booked this trip more than two months before. When our time is coming indian invite us to a great off-road jeep. We drive with together with fourteen other tourists. Our guide, tells how canyon was created and climb inside,







Indianin pokazuje jak zrobić najlepsze zdjecia i robi po kolei parom zdjecia ich aparatami


Indian shows how to make the best photos and make the couples photograph with their camera





widać że jest swietnie, przeszkolony, bo w każdym aparacie coś tam przestawia, aby zdjecia były idealne. Słyszę innego przewodnika, który bierze aparat jednego z uczestników i mówi "I show you my magic" i poprawia ustawienia, oszołomiony Azjata akceptuje te zmiany! Bo faktycznie zdjęcie jest super!

Picture is great, we can see that he is well trained with every kind of camera. I hear of a guide who takes one of the participants of the camera and says, "I show you my magic" and improves settings, stunned Asian accepts these changes! Because in fact the picture is great!



Przechodźmy ciasnymi korytarzami kanionu tam i z powrotem a wrażenia są niesamowite, cała wycieczka trwa ok. godziny. Warto być tam w okolicy południa, wtedy do kanionu wpadają wąskie wiązki światła, każda z nich "żyje" zaledwie 3 minuty

We walk in tiny corridors, impressions are amazing, trip takes approx. one hour. It should be there around noon, then fall into the canyon narrow beam of light, each of them "live" just 3 minutes










Wracając zagaduje nas sąsiad z jeepa, pyta skąd jesteśmy? a my że z Polski, a on na to, że zna jedną polską aktorkę, my pytamy jaka, a on Alicja bachleda-curus, co brzmiało jak alisza balea curys :-) Okazuje sie, ze pan prowadzi restaurcje w LA gdzie pani Alicja często przychodziła z jakimś irlandzkim aktorem, ale on nie pamiętał jakim ;-)

On the way back our neighbor talks to us of the jeep, he asks where are we from? We said that we are Polish, and he said that he knew a Polish actress, Alicja Bachleda-Curus what sounded like alisza balea curys:-) It turns out that This Man leads restaurant in LA. In this restaurant offen comes Alicja with some irish actor we knew it was Collin Farrel :-) 


po powrócie długa droga do Moab. W drodze do Moab niesamowita Monument Valey z fenomenalnymi pomnikami przyrody znanymi z amerykańskich westernów Toma Forda. Widoki nieziemskie, typowo amerykański krajobraz.

 After returning to Page, a long way to Moab. On the way to Moab incredible Monument Valey of phenomenal natural monuments known from American westerns Tom Ford. Views to die for, a typical American floe.






Jeszcze tylko 300 km i będziemy w Moab. Docieramy tam po zmroku i meldujmy sie w największym pokoju jakim kiedykolwiek spałem. Po zameldowaniu ruszamy "na miasto" zasiadamy w rekomendowanej restauracji Moab dinner, zamawiamy amerykańskie steki, ja rare czyli krwistego, a Oleńka medium. Mój okazuje się lepszy i teraz juz wiem, że krwisty to mój ulubiony rodzaj wysmażenia steka. 





Just 250 miles and will be in Moab. We get in hotel after dark and located in the biggest room I have ever slept. After checking in we go "downtown" sit in the recommended restaurant. We order Typical american steaks. I ordered bloody, and Olenka medium. My turns out to be better, and now I know that rare and bloody is my favorite kind of steak!

źródło: www.google.maps.com



wtorek, 18 listopada 2014

Grand Canyon - dzień 9

" Najbardziej niebezpieczne zwierze w Wielkim Kanionie Kolorado"

Poranek we Flagstaff jest raczej chłodny, słupek rtęci sięga ok. 5 stopni, piszę około, bo wszędzie temperatura jest podawana w Fahrenheitach. Po śniadaniu ruszamy na podbój Wielkiego Kanionu w części południowej zwanej south rim. Po drodze mijamy opuszczony, a może jeszcze nie otwarty, skansen mający odzwierciedlać dziki zachód:



Przy skansenie znajduje się dość pokaźna kolekcja skrzynek pocztowych, co ciekawe oprócz kilku budek, domów nie widać w promieniu kilku kilometrów :



 Okazuje sie, że po przyjeździe Amerykanie muszą przesiąść sie za swoich potężnych pickupów do autobusów które jeżdżą po najciekawszych punktach widokowych na kanion. Po drodze kierowca, który jest również przewodnikiem opowiada ciekawe historie. Pyta na przykład turystów: jakie jest najbardziej niebezpieczne zwierze w wielkim kanionie ?? Nikt nie trafia. Okazuje się najbardziej niebezpiecznym zwierzęciem w parku Grand Canyon jest ... wiewiórka, dziennie strażnicy maja ok. 30 zgłoszeń o ugryzieniach ludzi przez wiewiórki. Turyści, którzy postrzegają wiewiórki jako małe sympatyczne futrzaki częstują ich często jedzeniem, w konsekwencji zwierzęta postrzegają ludzi jako źródło pożywienia i jeśli czuja pokarm przy człowieku często atakują. 



Wielki kanion jest genialny, jest wielki, zróżnicowany, jest brązowy, szary, zielony, a widzimy tylko jego część południową


















Odjeżdzamy z terenu Wielkiego Kanionu i jedziemy dalej na nocleg do małej osady big Water. Drogę przebiega nam tarantula :-)



po drodze mijamy miejscowość Page, jesteśmy strasznie głodni, ale mamy ochotę na prawdziwego stęka, a nie jakieś Macdonaldsy czy pizza Huty. Postanawiamy, że zjemy juz w miejscu noclegu, czyli niewielkiej miejscowości Big Water. Głodni dojeżdżamy do celu. Po drodze mijamy wilelka tablice z napisem witamy w Utah


Niestety W Big Water nie ma nic, oprócz pustyni, naszego motelu i kilku domostw, na domiar złego w hotelu była restauracja, ale właścicielka pokłóciła sie z kucharzem i jest tylko automat z batonami... Nie chcąc wracać 30 mil do Page jemy resztę prowiantu z dnia dzisiejszego, czyli jakieś suche bułki i orzechy, żałując że pogardziliśmy Pizza Hut :-)

źródło: www.google.maps.com




sobota, 15 listopada 2014

Joshua tree park - dzień 8


" double, triple i inne... "


Wstajemy rano, bierzemy kawę  na wynos z Maca pod domem i jedziemy do obserwatorium Griffith z którego planujemy zobaczyć wielki napis Hollywood, jest tam mnóstwo biegajacych i ćwiczących ludzi, widać tez cudowna panoramę o poranku.





Obserwatorium jest tez częścią wielkiego kompleksu, na który składają sie rownież piękny parki i grecki teatr, który jest grecki tylko z nazwy :) Po drodze po ok. 3 h jazdy pojawiają nam sie kosmiczne juki,


to dolina Joshua tree. Zwiedzamy park narodowy Joshua tree, z pustynną roślinnością.



Jednak z braku czasu musimy jechać dalej licząc, że uda nam sie go zobaczyć jeszcze kiedyś.  Ruszamy w dalszą drogę, to trudny dzień, bo mamy do przejechania aż 650 kilometrów!! ale droga rysuje nam się przyjazna.


Dziś plan jest taki, aby zobaczyć wielki kanion przed zachodem słońca. Po drodze jemy w kultowym fakt foodzie który ma proste menu: Burger, double, triple, quadruple :-) ilośc jest równa ilości kotletów, biorę 2 i muszę przyznać, że to jeden z lepszych burgeró jakie w życiu jadłem!!


Po drodze przejeżdżamy fragmenten legendarnej route 66, pierwszej transkontynentalnej drogi, która do lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku święciła trimfy w USA.


Spóźnimy sie dosłownie  10 minut na zachód... chociaż na mnie Wielki Kanion i tak robi wielkie wrażenie (mimo iż jest juz po zachodzie)




na szczęście piękne widoki następnego dnia zrekompensują nam wrażenia. Jedziemy autem do Flagstaff. Gdzie mamy nocleg. Nie mam pojęcia jak nam się udało tyle przejechać tego dnia, ale faktem jest, że w Stanach jeździ się super, więc ruszyłbym bez wachania raz jeszcze taką trasę!


źródło: www.google.maps.com