piątek, 12 grudnia 2014

Death Valley - dzień 14

"Najgorętsze miejsce na ziemi"

Dzisiaj ostatni dzień na zachodzie Stanów Zjednoczonych, fenomenalnym zachodzie. Rano cieżko wstać po wczorajszych spacerach po Las Vegas, ale jakoś sie udaje. Las Vegas w ciągu dnia robi zupełnie inne wrażenie, widać niestety plastik i sztuczność, dlatego najlepiej spędzać tam wieczory i noce:
Ruszamy w kierunku Californi autostradą nr 15, aby odwiedzić wyjątkowo niegoscinne miejsce. Miejsce gdzie zanotowano najwyższa temperaturę na świecie, czyli Death walley - Dolina śmierci. Nazwa wzięła sie z kosmicznych temperatur i  tego że poszukiwacze złota często skracali sobie tędy drogę do gór skalistych, tracąc życie w strasznym upale. Odwiedzamy Zabriskie point, to legendarne miejsce, którego nazwa została wykorzystana w filmie o hipisach chyba z lat siedemdziesiątych
Bad Water, to najwieksza depresja na tej półkuli, znajduje sie tem słone małe jeziorko,
oraz taras solny po którym można spacerować,
 niektórzy nawet siadali tam na piknik dla nas to jednak było zbyt gorące miejsce i uciekliśmy dalej, mimo że Oleńka kocha jak jej jest ciepło!! 
Dalej Artist Palette, czyli wielobarwne góry, które natura tak stworzyła, że wyglądają jak paleta malarza.
Przy okazji jedziemy drogami, które przywołują na, w pamięci górzyste San Francisco: góra, dół, góra, dół jak w rollercosterze:
Ostatnie miejsce mesquite Sand dunes to najprawdziwsza pustynia z beżowym piaskiem i wyschniętymi korzeniami wystających drzew, gdyby jeszcze za tym piaskiem była malownicza plaża ... ;-)
wracamy do Las Vegas tankujac po drodze najtańsza benzynę w czasie naszej podróży 3,15 za galon, to naprawdę tanio. Na osobny rozdział zasługuje informacja o swoistym miasteczku, które zlokalizowane jest niedaleko lotniska gdzie oddawaliśmy samochód, jest to gigantyczny 5 piętrowy parking, gdzie każda wypożyczalnia ma swój poziom. Jeden, Avis, drugi budżet, nasz czyli hertz był na 3 pietrze. Podjeżdzałen na ten parking i oddawaliśmy samochód w tym samym czasie co kilka innych osób, na przeciwko nas stali ludzie ze Świecacymi "naprowadzaczami" którzy kierowali nas na właściwe tory, odbierali kluczyki i życzli miłego dnia, musieliśmy tylko wyjąc bagaże i papa.
Szybko sprawnie i bezboleśnie. Wypożyczanie i jeżdżenie autem po USA jest super. Busik podrzucił nas na lotnisko, z lotniska darmowy busik hotelowy do hotelu. Ostatni spacer po the strip i znowu na lotnisko. Tym razem lecimy do Baltimore, gdzie ma odebrać nas wujek Oli, który mieszka w Waszyngtonie. Po drodze przesiadka w Minneapolis w stanie Minnesota . Wszędzie tu w holach są fotele i dziesiątki darmowych iPadów, z bezpłatnym dostępem do sieci i gniastaki z możliwością podładowania własnego sprzętu, wyjątkowo pomocne.


źródło: www.google.maps.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz